22:22 Czwartek
15 Listopad 2007
Słowenia po raz drugi
Gorący weekend
Kto powiedział, że w Lublanie
Czas się spędza bardzo głupio
Krzywda mu się nagła stanie,
Świerzb go zeżre, trzos mu złupią.
W dniach 29-30 lipca 2006 roku udało nam się w niewielkim gronie znajomych wyskoczyć do Lublany. Tak się przedziwnie złożyło, że Kuba i Mojca obchodzili właśnie rocznicę ślubu. Każdy pretekst jest dobry, żeby wyjechać do ciepłych krajów.
W chwili, w której piszę te słowa na polu zacina śnieg. Miło jest w taki mróz wrócić na chwilę do wspomnień gorącego lata. Zwłaszcza, że zaraz muszę iść z Betiną na spacer. Mam nadzieję, że nie zamarznę gdzieś po drodze. Brak opisów pod poniższymi zdjęciami będzie dla postronnych czytelników wyraźnym sygnałem, że serwis www.koltowski.org szuka kogoś do objęcia posady redaktora naczelnego.
Wycieczka do miasteczka
Lublana to prześliczna miejscowość. Nie jestem pewien, czy dobrze by mi się tam mieszkało, ale wakacje w Lublanie to coś, czego nie sposób sobie odmówić. Tak, bez dwóch zdań, chcielibyśmy tam jeszcze wrócić. Kuba z Mojcą - miejcie się na baczności!
Ośmiornice i kalmary to przygłupy i niezdary
Kuchnia śródziemnomorska nieodmiennie wprawia mnie w zachwyt. Owoce morza mógłbym pochłaniać tonami. Szkoda, że w większości przypadków nie stać mnie na nie. Ach, gdzie te czasy, kiedy Ed Zander płacił za najbardziej wyszukane japońskie wodorosty...
Zajęcia na zdjęcia
Jest co fotografować w Słowenii. Taki na przykład Patryk siedzący na płocie. Nic bardziej romantycznego. A jeszcze z aparatem w ręce... Gdyby był odmiennej płci dawno bym się w nim zakochał.
Duży smok, mały krok
Symbol Lublany. Pewnie nie powinienem się z niego nabijać. Z drugiej jednak strony stworzenie żyjące tyle lat, co gadzina na zdjęciu miało wystarczająco wiele czasu w życiu, żeby nabrać do siebie dystansu. Bo jak tu traktować się poważnie, kiedy się ma taki pysk.
Gdzieś mam mody, łykam lody
To największe lody jakie widziałem w życiu. Śródziemnomorska gałka nijak się ma do polskiej lodowej półgłówki. Tym większe zdziwienie budzi fakt, że przyzwyczajona do polskich norm Madzia podołała zamówionym pięciu gałkom. Brawo! Anorektyczkom mówimy stanowczo: "Nie"!
Kwitną kwiaty, ja garbaty
Dostało się smokowi, to i mnie się należy. Co prawda nie żyję tak długo jak smok (na razie), ale zdążyłem już nabrać dystansu do siebie. Zresztą jak tu nie nabrać dystansu, jak się ma taki pysk...
Agata
Wobec wymowy obrazu milkną słowa poety. Nie uda mi się dziś znaleźć żadnego częstochowskiego rymu, którym by mi się udało nie sprofanować pięknej żony Patryka. Napawajcie się więc widokiem postronni czytelnicy, póki czas...
Wzgórza dwa, znowu ja
Nie jest łatwo napisać coś sensownego o sobie. Jak zacznę na poważnie, to wychodzi tragi-farsa. Jak usiłuję być dowcipny, to zaczynam się gubić w częstochowskich rymach. Nic to, przynajmniej na zdjęciu wydaję się być zadowolony z siebie.
Winogrona, teraz ona
Bardzo fajnie jest mieć śliczną żonę. Śliczna żona mile podbudowuje męskie ego. Gdy się jednak nad tym głębiej zastanowić, znacznie lepiej jest mieć mądrą żonę. Mądra żona niczego nie musi podbudowywać - sama jest jak twierdza, w której zmęczony mąż znajduje odpoczynek. Bardzo lubię odpoczywać...
Okolice i winnice
Szlachetna kultura uprawy winorośli pobudza do przemyśleń. Podziwiam serce wkładane w produkcję napojów rozweselających. I choć nie potrzebuję się rozweselać winem, to jednak ze względu na trud w nie włożony czasami miewam ochotę.
Szklana ściana - dom Bojana
Urocze wykonanie projektu architektonicznego Mojcy. Madzia była domkiem zachwycona. Jeśli o mnie chodzi, to powiedzmy, że jestem konserwatystą.
Rzecz urocza - Kuba w oczach
Patryk tęsknym wzrokiem spogląda na Kubę. Przyjaciel w Słowenii ma swoje zalety - jest się na przykład gdzie zaczepić w czasie wakacji. Ma jednak swoje wady - do Słowenii jest jednak kawał drogi. Ciężko wyskoczyć razem po pracy na piwko...